czwartek, 29 lipca 2010

Kolejny posiłek :)

Jak już wcześniej pisałem, Irmelince ostatnio apetyt dopisuje. A że szczurów dostatek, więc postanowiłem nie zmarnować tego czasu i karmić ją do oporu. Jako, że już przedwczoraj wieczorem wystawiała głowę z kryjówki obserwując terrarium, wczoraj postanowiłem spróbować podać jej około miesięcznego bieguska. Posiłek całkiem spory, największy w jej życiu. Na początku tylko go obwąchała, więc "podano do stołu" - zostawiłem szczurka pod wejściem do kryjówki. Nie robiłem sobie zbyt wielkich nadziei, że Irmelin zdecyduje się go zjeść, ale po pół godziny zauważyłem, że gryzoń znikł, a kryjówka jest odwrócona wejściem do tylnej ściany terra. Ot, pizza odebrana, do widzenia! ;-)
Myślę, że dam jej teraz tydzień spokoju z karmieniem, bo boję się, żeby z rozpędu nie przesadziła. Chyba, że zauważę oznaki zbliżającej się wylinki, co powinno niedługo nastąpić - wtedy węże odmawiają pokarmu, skupiając się na zmianie stroju.
Dzień przed posiłkiem zmierzyłem Irmelin programem Snake Measurer - wynik to około 70cm. No właśnie - na moje oko ma więcej, tak więc powtórzę pomiar, kiedy tylko będzie to możliwe.

sobota, 24 lipca 2010

Letnie ucztowanie

Dzisiaj rano Irmelinka wciągnęła jednego szczurzego bieguska, na oko wielkości dwóch myszek. Tym samym bilans ostatniego tygodnia przedstawia się następująco:
Zeszły piątek: dwie myszki
Środa: szczurzy biegusek
Sobota: szczurzy biegusek

Daje to razem ilość dwa razy większą, niż spożywana przez Irmelin tygodniowa średnia. Ciężko powiedzieć, czy wpływ na to ma "afrykańska" pogoda, pochodzenie karmówki (dostaje szczurki z mojej hodowli, dobrze karmione i świeżo ubite), czy po prostu księżna postanowiła przytyć. Tak czy inaczej, dobrze, że skończyła z drakońską dietą i wreszcie zaczyna przypominać pytona królewskiego, a nie sznurówkę. Mam nadzieję, że apetyt jej się utrzyma i czekam na wylinkę - przy takim spożyciu liczę na solidny przyrost.

wtorek, 20 lipca 2010

Krótkie streszczenie wydarzeń minionych.

Na samym początku muszę wyjaśnić jedną kwestię - wiem, że blog jest prowadzony kulawo, ale niestety życie ma to do siebie, że ciągle brakuje nam czasu. Niestety mnie też go nie zbywa, więc piszę, kiedy mogę.

Fiprex pomógł, nadal ani śladu roztoczy. Skutki uboczne? Źle zdjęta (a raczej nie zdjęta w ogóle) wylinka. Pomogła kąpiel w letniej wodzie i delikatne "obranie" węża ze starej skóry, chociaż głowa i oko nie były wdzięcznymi miejscami. Trzeba jednak księżnej przyznać, że zniosła to wszystko ze spokojem i godnością.
Po wylince wchłonęła zaledwie jedną myszkę i... Ku mojemu zdziwieniu po upływie około trzech tygodni zaczęła się przygotowywać do kolejnej wylinki. Tą zdjęła już wzorowo, jednak z jedzeniem dalej grymasiła - wmuszenie w nią dwóch dorosłych myszek było sporym osiągnięciem. A dwie dorosłe myszy dla około 90-cio centymetrowego pytona to stosunkowo mało. Z resztą przez ten "wylinkowy" okres trochę schudła, co zaczęło mnie nieco niepokoić. Na szczęście ostatnio pojawiła się nadzieja na to, że Irmelin nadrobi zaległości: Trzy dni temu pochłonęła dwie myszki (nieco wcześniej - jedną) a dzisiaj zabiła i pożarła szczurzego bieguska.

Tak - zabiła. Dlaczego podałem żywy pokarm? Już wyjaśniam.
Niektóre dusiciele trzymane w niewoli całkowicie tracą swoje naturalne odruchy - wcale nie duszą ofiary (normalnie "duszą" martwą karmę). Nie chcę, żeby mojemu wężowi się to przytrafiło, dlatego podałem żywego bieguska. Dodam, że tej wielkości szczur na 99% nie jest w stanie wyrządzić żadnej krzywdy wężowi i, że mimo to, cały czas kontrolowałem to, co dzieje się w terrarium. A polowanie węża to nie lada przedstawienie, niemniej przedstawienie na tyle okrutne dla ofiary, że na pewno szybko go nie powtórzę.
Jeśli myślicie, że wąż wypełza za ofiarą, to nie znacie Irmelin. Kiedy poczuła zapach i ciepło szczurka wolniutko wysunęła połowę pyska ze swej kryjówki, namierzyła ofiarę i... Czekała. Niczego nie świadoma karmówka rozpoczęła spacer po terrarium, badając otoczenie. Podeszła do węża na odległość około trzech centymetrów - wąż ani drgnął. Zaciekawiona zrobiła parę kroczków w jego kierunku, zbliżając się na mniej niż pół centymetra. Ten dystans okazał się zabójczy: Błyskawiczny atak, kryjówka wylatuje w powietrze, a szczurek w ułamku sekundy zostaje uwięziony w splotach Księżnej... A tak to wyglądało w praktyce: